Dzisiaj post będzie nieco trochę
inny. Chciałabym wam opisać moją samotność, która męczy mnie
odkąd właściwie się urodziłam. To właściwie nie do końca jest
samotność bo wiadomo człowiek ma zawsze kogoś przy własnym boku,
ale nawet gdy przebywam w tak ''ogromnym'' tłumie czuję się
cholernie samotna, odrzucona, przygnębiona. Często z tego powodu
płaczę, pytają się mnie dlaczego, co się dzieje. Ja nie umiem
odpowiedzieć na to pytanie, myślę, że odpowiedź jest gdzieś tam
w środku.
Od dziecka byłam inna, ale nie przez
to, że chciałam być taka. Nie lubiłam się bawić z innymi
dziećmi – bałam się, że mnie wyśmieją, pociągną za włosy,
albo coś do nich przyczepią bo nie raz tak mi robiono. Przez to
właśnie płakałam i uważano mnie za słabeusza, ale nie uważam
by łzy były czymś wstydliwym, a wręcz przeciwnie; to oznaka
odwagi oraz własnego człowieczeństwa. Tego dobrego na szczęście.
Według mnie każdy ma taką słabą chwilę i musi się porządnie
wypłakać, nawet jeśli uważa się za pieprzonego cwaniaczka i ma w
gdzieś takich słabeuszy. Czasami mam ochotę dać w pysk takim
osobom co znęcają się nad innymi, czy to ich wina, że są
słabsi? Oni też na pewno czują się samotni.
Ale... po jakimś czasie mi to ustało.
Nie czuję się taka samotna jak kiedyś, wiele zrozumiałam, jestem
całkiem inną osobą, znam swoje wartości. Mam przyjaciół, którzy
zawsze mnie pocieszą i mogę się do nich przytulić bo najbardziej
tego właśnie potrzebuję. Oni nie odepchną, ale przytulą,
zrozumieją, a jeśli trzeba nie zapytają się co się stało, ale
przemilczą. Wiele razy ich też krzywdziłam, często mówiłam im,
że ich wcale nie potrzebuję, nienawidzę i mam ich gdzieś uczucia,
a to przecież nie prawda. Ile razy było tak, że to czuję tak
naprawdę inaczej wypowiadam... a potem ranię innych. Tak wiem
doskonale iż to boli.
Mam swoją ukochaną rodzinę,
przyjaciół, znajomych i jego... ukochanego pomimo tego, że nie
jestem z nim, a go kocham to codziennie z nim rozmawiam. Jestem
szczęśliwa, że jestem przy jego boku chociaż tak naprawdę jest
wielka przepaść. Jestem szczęśliwa, że mogę być przy nim nie
ważne jakby było. Jestem szczęśliwa, że on uśmiecha się do
mnie chociaż boi się iż ktokolwiek to zauważy. Wiesz jak cię
nazwę? Moja malutka miłość. Będziesz w moim sercu do końca i
nie ważne co się stanie. Choćbym nie wiadomo jaką głupotę
zrobiła i tak będę coś do ciebie czuła.
Nie musisz wcale mnie kochać. Nie
jestem zła oto, nie mam pretensji. Ważne, abyś był. Miałam dla
kogoś żyć, uśmiechać się, a nie wspominać ciągle złe dni.
Nie chcę by moje serce zamarzło i pękło. Nie mam takiej
nadludzkiej mocy by wymazać swe uczucia do ciebie.
Pamiętam ten dzień w, którym
pierwszy raz cię zobaczyłam: maleńki chłopiec co boi się
wszystkiego. Bałeś się nawet odezwać, cokolwiek zrobić, aby nie
wyjść na głupka przed innymi. Na początku chciałam cię
znienawidzić, ale nie potrafiłam. Teraz się cieszę z każdego
dnia kiedy przebywasz z ze mną. To naprawdę jest wielkie szczęście
i trzymam go tylko dla siebie. Wiem, że nigdy nie przeczytasz moich
wpisów na bloga, ale on nie powstał dla ciebie lecz dla mnie. Nie
dbam o to. Wiesz co ? Cieszę, że jesteś, że żyjesz. I to, że
cię mam.
A wy co sądzicie o swojej samotności? Co sądzicie o ludziach, którzy są samotni z wyboru? i o miłości, która nie ma początku, ani końca?
Zazdroszczę Ci że masz tą swoją małą miłość :)
OdpowiedzUsuńŚwietny post :) Masz ciekawy styl pisania :) Fajna nazwa bloga ;))
OdpowiedzUsuńRównież obserwuje! :))
OdpowiedzUsuńPięknie napisane. Ja się boję samotnosci.
OdpowiedzUsuńMyślę, że każdy człowiek jest istota społeczną i w jakimś stopniu rozumiem taką izolację od innych. Sama tak czasami mam. Osobiście nie chciałabym być samotna, potrzebuję kogoś obok siebie- może być jedna osoba- tak żeby nie zwariować :D
OdpowiedzUsuńświetnie napisany post!
OdpowiedzUsuńJa boję się, ze zostanę w przyszłości sama, chociaż niby nie lubię ludzi...
justsayhei.blogspot.com
dla mnie samotność to coś straszneg. każdy człowiek ma tak,że czuje się samotny, ja sama tak mam, mimo, że ciągle się kręcą ludzie obok mnie - po prostu nie każdy mnie rozumie.
OdpowiedzUsuńNie lubię samotności.
OdpowiedzUsuńTo jest serio coś strasznego, wszyscy inni rozmawiają na różne tematy...
A Ty? Ty siedzisz z boku, na przeciwko nich lub z tyłu i patrzysz na nich. Nie odzywając sie, siedziąc w ciszy. W wolnym czasie zapraszam do siebie.
http://the-fight-for-a-dream.blogspot.com/
Jeśli blog przypadnie Ci do gustu byłoby mi miło gdybyś zaobserwowała